
Pierwszy raz miałem okazję zwiedzić ten domek jakiś rok temu. Generalnie
niewiele się tam zmieniło. W sumie to chyba tylko przybyło pajęczyn.
Gdy wychodziłem byłem cały oblepiony nimi. Tym razem miałem troszkę
więcej czasu dla siebie, nikt nie stał mi za plecami, tak więc mogłem w
spokoju zwiedzać oraz pstrykać. Było tak cicho, że słyszałem jak w
kuchni duży bąk walił swoim ciałem w szybę, chcąc wydostać się na
zewnątrz. Wystarczyło wylecieć tą samą dziurą w szybie, którą zapewne
dostał się do środka...no cóż. Kilkanaście lat temu rodzina, która tam
mieszkała wyjechała za granicę za pracą. Spakowali się, zamknęli za sobą
drzwi i ruszyli w wielki świat. Z opowiadań dowiedziałem się że od
czasu do czasu, gdy pojawiają się w Polsce, odwiedzają to miejsce.
Pewnie jedynie z sentymentu. Żeby tam ponownie zamieszkać musieliby
wyłożyć sporo gotówki w remont. Brak ogrzewania sprawia, że wszędzie
pojawia się wilgoć...w niektórych pomieszczeniach tynk delikatnie odpada
ze ścian. Dach do kapitalnego remontu, nie wspomnę o stropach. Na
szczęście nikt nie ma wstępu do środka, oczywiście za wyjątkiem osób,
które pilnują tego gospodarstwa. Dzięki temu obiekt nie jest
zdewastowany jak to zazwyczaj bywa u nas w kraju...nie moje więc mogę
rozpierdzielić.
Na piętrze znajduje się mała izba. Mnóstwo
pajęczyn, łóżko z puchową pierzyną. Duża komoda...na niej krzyż. Na
ścianach religijne obrazki. Myślę ,że był to pokoik babci lub dziadka.
Bardzo klimatyczne pomieszczenie...jak cały domek.
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.
Z nałożonym filtrem analogowym