Ciężko napisać cokolwiek o tym miejscu. Niby nic ciekawego. Ot kolejny
pusty domek, zapewne miejscowa noclegownia bezdomnych. Ciężko stwierdzić
czym się trudzili mieszkańcy...w jednym pomieszczeniu resztki części
samochodowych, w następnym afisz salonu urody, fryzjer, jeszcze dalej
duży napis na ścianie MEBLE...kilka metrów dalej obok zniszczonego
baraku toalety damskie. Wszystko i nic. Wygląda to tak, jakby
właściciel nie do końca miał pomysł na swoje życie. Jednak najlepszy
kąsek znajdował się za domem. Szklarnia. Tego dnia było ciepło...w
szklarni panowały tropiki. Zdrowo się napociliśmy w środku. Musieliśmy
troszkę się pomęczyć żeby przedostać się przez gąszcz krzaków,
pokrzyw...by dotrzeć do wejścia. No tak, ale co w środku, do rzeczy.
W środku rosły piękne winogrona. Zielone, granatowe...piękne. Niestety
zdziczały. Po bliższym zbadaniu owoc sprawił, że moja mordziata
wykrzywiła się w dwie strony. Szkoda, trochę tego było. Mielibyśmy co
jeść w drodze powrotnej do domu.
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.