Samotność...początek umierania...


http://terenprywatnypl.blogspot.com/2018/06/samotnoscpoczatek-umierania.htmlWspomnienia palą mnie jak słońce,
Wspomnienia jak lato gorące,
Uciekam przed nimi tak co noc…
Często gdy zamykam oczy widzę Ciebie, plażę, słyszę szum morza. Pamiętam jak zbieraliśmy muszelki, okrągłe kamienie. Pamiętam pierwszy taniec, śpiewała Beata…Miasto szczęścia. Kto by pomyślał wtedy, że resztę życia spędzimy razem. Czasami gdy leżę, zamykam oczy i staram sobie to wszystko przypomnieć...



 Pamiętam…tak naprawdę to niewiele pamiętam. Jedynie ta garstka kamieni i muszelek przypomina mi to lato, morze…wtedy się poznaliśmy. Zostały mi tylko one. Wiem że Ciebie już nie ma. Spytałabyś jakim cudem to wiem, to pamiętam. Każdy rok bez ciebie, każdy rok tutaj…to jeden słoiczek w kręgu…jest ich sześć, ja pośrodku, sam. 


Podebrałem pielęgniarce jeszcze dwa, coraz trudniej mi się porusza, coraz trudniej się oddycha. Nie wiem czy starczy mi sił na układanie ich. Na początku wychodziłem do innych. Miałem jedno z lepszych miejsc, naprzeciwko okna, zielony fotel był mój. 


Często siadałem i obserwowałem, dom naprzeciwko. Wyglądał troszkę jak z horroru. Jednak ktoś go kupił i zaczął go remontować. Codziennie siadałem w fotelu i patrzyłem…a sporo się działo. Ładna pani z dwójką dzieci, wiecznie zabiegany młody chłopak…pewnie jej mąż. Robotnicy budowlani, jeden grubawy, drugi z wąsem i młody chłopak, pewnie praktykant. Jak tylko młodzi opuszczali plac budowy, młody leciał po piwo dla majstrów. Czasami po kilka razy na dzień. Pewnego dnia nie było robotników, nie było również małżeństwa. Na darmo czekałem w oknie aż wrócą.


 Zrobili mi prześwietlenie, nie było dobrze. Zielony fotel zamieniłem na fotel na kółkach. Kiedy to było, pamiętam że stawiałem czwarty słoiczek. Chwile potem miła pielęgniarka spakowała mi je i pojechaliśmy piętro niżej. Na górze zostawiłem mój ulubiony fotel oraz taśmę szpulową z naszą piosenką. Zostałem przeniesiony.

 
Pierwsza noc była ciężka, co chwile ktoś jęczał, stękał…wijąc się w bólu. Zasnąłem nad ranem. Rano czekała mnie niespodzianka. Obok moich słoiczków leżały rozsypane kamienie oraz muszelki. Bardzo się ucieszyłem. Gdy stawiałem piąty słoiczek miałem już swój specjalny wózek…nieraz słyszałem jak młode dziewczyny rozmawiały ze sobą…”gdyby nie te wózki to pół dnia byśmy ich karmiły”. Wiem, że czasami mają dość, nie mam im tego za złe. Sam siebie mam dość. Kiedyś było inaczej, miałem najlepsze miejsce, zielony fotel. Teraz nawet nie potrafię utrzymać sam łyżeczki.  


Gdy wokół mnie stało sześć słoiczków, byłem już w całkiem innym miejscu. Panował spokój, cisza. Nikt nie krzyczał, nie płakał. Większość dnia każdy z nas przesypiał na swoim nowoczesnym łóżku. Od czasu do czasu wpadała jakaś młoda dziewczyna i sprawdzała jak się mamy. Góra, dół…góra, dół…fajne te łóżka. Dzięki nim nie robiły mi się rany…tak mówią, ja tam nic nie czuję…mam przyklejone takie magiczne plastry. 

 

Czasami gdy leżę i patrzę na kamyki, muszelki…myślę o Tobie, o rodzince w remontowanym domu…o moim fotelu, znajomych z pięterka. Ciekawe ile jeszcze uda mi się ustawić słoiczków. Nie chce mi się już, gdybym tylko mógł…oddałbym je, te co udało mi się podprowadzić pielęgniarkom. Niech zabiorą je sobie…nie chcę więcej ich ustawiać. Starczy już…jestem zmęczony…chcę do Ciebie… .









Zobacz mój profil na Facebooku

https://www.facebook.com/Teren-Prywatny-1778551935748201/?ref=bookmarks

Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.