Tentegi i tengesy...wszędzie pełno skarbów. Guziki, monety, druciki, zdjęcia...wszystko to, co przyda się kiedyś, tylko jeszcze nie wiadomo do czego, ale przyda się na pewno. Im więcej wszystkiego tym lepiej, jak się ma to nie trzeba prosić nikogo. W pewnym wieku zbieractwo staje się standardem życiowym. Sam pamiętam mojego dziadka. Miał pod telewizorem pewną taką swoją szufladę. Było tam wszystko, skarby prawdziwego faceta. Potrafił z niczego zrobić coś. Życie go nauczyło. Wychowany w czasach, gdzie nie mieli nic, a jednak żyli...przeżyli...i czegoś się dorobili. Bo wychowali się w czasach, gdzie jak coś się zepsuło - to tego nie wywalali, tylko naprawiali. Po zdjęciach, które leżały na stole, można było stwierdzić, że na bank w tym domku mieszkali starsi ludzie. Nie tylko zdjęcia to sugerowały...ciuchy...czy nawet laska oparta o piec. Mnóstwo reklamówek, woreczków, ściereczek czy ręczników...podręczny magazynek porządnej babci.
Zdjęcia wyszły dość ciemne, ale jak wspominałem wcześniej, słońce zachodziło...a statyw jak zwykle został w samochodzie. Lenistwo moje jak zwykle wygrało...wszedłem do środka jedynie z aparatem. Może kiedyś zajedziemy jeszcze raz, tym razem zabiorę ze sobą wszystko.
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.