Bardzo dziwne miejsce, ociekające tandetą, podróbką. Meble przerobione
na styl renesansowy, na pierwszy rzut oka wyglądające na antyki. Gipsowe
rzeźby, niektóre pewnie odlewane tu na miejscu. Malunki na ścianach…wszystko.
Na dzień dobry pomyślałem sobie, że musiał tu mieszkać Don Wasyl, król Romów.
Wiadomo przecież, że lubują się w takich klimatach. Proszę nie myśleć sobie, że
jestem rasistą, po prostu oglądałem program o nich, i tak jakoś mi się
skojarzyło.
Korytarze zawalone…śmieciami. Wszędzie panowała jedna wielka
demolka. Pewnie gimbusy zorganizowały sobie poligon. Bo gdzie, jak nie u obcych
najlepiej się można wyżyć. Pokoje
również dostały za swoje. Wersalki porozrzucane, rozczłonkowane…bez żadnego
sensu zniszczone. Śmiem twierdzić, że ktoś celowo to wszystko „porozpierdzielał”.
Swoją drogą, trzeba być naprawdę wielkim
bydlakiem. Wyrwane kable ze ścian, wybite szyby…zniszczone łazienki…totalny
syf.
Jednak jak to zawsze bywa, każdy tort musi mieć swoją
wisienkę…na samym środku.
Na wielkiej sali, wśród sterty zniszczonych mebli…siedział
dumnie…na drewnianym krześle. Siedział i czekał. Czekał na lepsze dni…na kogoś,
kto go zabierze z tego smutnego miejsca. Zabierze do domu…zaopiekuje się, może
znów pokocha. Może ktoś taki się zjawi, byle by przed kolejnym najazdem
bydlaków z młotkami w dłoniach…bo może skończyć się to tragicznie, również dla
Puchatka.
Za wspólną podróż dziękuję koledze Markowi z Aviator Urbex,
oraz Łukaszowi, który od bardzo wielu lat znosi moje wkurzające zachowania… .
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.