Na miejscu przywitał nas dość duży piesek. Długa linka, do
której był przywiązany pozwalała mu swobodnie poruszać się po tyłach budynku.
Na szczęście kończyła się metr od wejścia. Staruszek…ale trzeba przyznać że
bardzo czujny. Gdy zwiedzaliśmy kuchnię, która znajduje się bezpośrednio obok
jego łoża, wstał i warczał. Szybko się przemieściliśmy wyżej, tak by niepotrzebnie
go nie denerwować. Sam pensjonat z zewnątrz wygląda całkiem przyzwoicie, jednak
w środku już nie było tak kolorowo. Grzyb, pleśń, smród…ogólny syfilis. Aż dziwne
że taki obiekt został zamknięty. Typowe uzdrowiskowe miasteczko, większość
pensjonatów pęka w szwach. Sporo turystów, osób odwiedzających swoich bliskich.
Dlaczego właściciele zdecydowali o jego zamknięciu? Tak więc, na dzień
dzisiejszy zanim ktoś zdecydował by się o ponownym otwarciu pensjonatu,
musiałby włożyć okrągłą sumkę by doprowadzić go do stanu użytkowania. To tyle
jeśli chodzi o politykę, ekonomikę i bla bla bla. Było troszkę zimno, w
pensjonacie odrobinę ciemno. Statyw został gdzieś w samochodzie. Wszystko było
na NIE. Gdzieś tam, między jedną a drugą częścią budynku trafiliśmy na magazyn
pierdołów. Było tego naprawdę mnóstwo. Buty narciarskie, komputery, maskotki,
kasety…ciuchy wiszące na wieszakach…1001 drobiazgów. Można było powariować z
aparatem. Tak więc, gdy już nie było co pstrykać, ruszyłem w stronę szklanych
drzwi. Prowadziły do dalszej części budynku. Stanąłem przed nimi i…zaraz za
nimi dostrzegłem gościa wychodzącego z pokoju. Niósł herbatkę. Wchodził do
pokoju obok. Okazało się że obiekt ma swojego lokatora. Pytanie tylko…czy to
stróż, czy bezdomny. Jedna połowa bez prądu i wody…druga okazało się posiada
wszystkie niezbędne media do zamieszkania. Nie chcąc straszyć człowieka, bo
ewidentnie był to starszy człowiek, szybko się wycofaliśmy. Nie wiadomo jakby
zareagował na nas. Pewnie nie doszło by do walki, ale serce jak silnik, lubi
zawodzić. Nie chciałbym mieć człowieka na sumieniu. Kulturalnie wyszliśmy,
oczywiście tak by i pies niepotrzebnie się nie denerwował z powodu naszej
nieobecności. Chwilę potem ruszyliśmy w stronę powrotną do domu… .
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.