Ośrodek wypoczynkowy...


https://terenprywatnypl.blogspot.com/2019/11/osrodek-wypoczynkowy.html
Na miejscu przywitał nas dość duży piesek. Długa linka, do której był przywiązany pozwalała mu swobodnie poruszać się po tyłach budynku. Na szczęście kończyła się metr od wejścia. Staruszek…ale trzeba przyznać że bardzo czujny. Gdy zwiedzaliśmy kuchnię, która znajduje się bezpośrednio obok jego łoża, wstał i warczał. Szybko się przemieściliśmy wyżej, tak by niepotrzebnie go nie denerwować. Sam pensjonat z zewnątrz wygląda całkiem przyzwoicie, jednak w środku już nie było tak kolorowo. Grzyb, pleśń, smród…ogólny syfilis. Aż dziwne że taki obiekt został zamknięty. Typowe uzdrowiskowe miasteczko, większość pensjonatów pęka w szwach. Sporo turystów, osób odwiedzających swoich bliskich. Dlaczego właściciele zdecydowali o jego zamknięciu? Tak więc, na dzień dzisiejszy zanim ktoś zdecydował by się o ponownym otwarciu pensjonatu, musiałby włożyć okrągłą sumkę by doprowadzić go do stanu użytkowania. To tyle jeśli chodzi o politykę, ekonomikę i bla bla bla. Było troszkę zimno, w pensjonacie odrobinę ciemno. Statyw został gdzieś w samochodzie. Wszystko było na NIE. Gdzieś tam, między jedną a drugą częścią budynku trafiliśmy na magazyn pierdołów. Było tego naprawdę mnóstwo. Buty narciarskie, komputery, maskotki, kasety…ciuchy wiszące na wieszakach…1001 drobiazgów. Można było powariować z aparatem. Tak więc, gdy już nie było co pstrykać, ruszyłem w stronę szklanych drzwi. Prowadziły do dalszej części budynku. Stanąłem przed nimi i…zaraz za nimi dostrzegłem gościa wychodzącego z pokoju. Niósł herbatkę. Wchodził do pokoju obok. Okazało się że obiekt ma swojego lokatora. Pytanie tylko…czy to stróż, czy bezdomny. Jedna połowa bez prądu i wody…druga okazało się posiada wszystkie niezbędne media do zamieszkania. Nie chcąc straszyć człowieka, bo ewidentnie był to starszy człowiek, szybko się wycofaliśmy. Nie wiadomo jakby zareagował na nas. Pewnie nie doszło by do walki, ale serce jak silnik, lubi zawodzić. Nie chciałbym mieć człowieka na sumieniu. Kulturalnie wyszliśmy, oczywiście tak by i pies niepotrzebnie się nie denerwował z powodu naszej nieobecności. Chwilę potem ruszyliśmy w stronę powrotną do domu… .
 







 Zobacz mój profil na Facebooku
https://www.facebook.com/Teren-Prywatny-1778551935748201/?ref=bookmarks


Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.