Pałac...


https://terenprywatnypl.blogspot.com/2019/06/paac.html
W planach były Czechy, pewne sanatorium dziecięce. Podejście drugie. Za pierwszym razem gdy jechaliśmy, gdzieś mniej więcej w połowie drogi pojawiły się problemy z kołem. Musieliśmy wracać. Tym razem znów z powodu pewnych życiowych spraw musieliśmy przenieść wypad do Czech na inny termin. Wybraliśmy coś bliżej domu. Postanowiliśmy zwiedzić pewien pałacyk, który też kiedyś mieliśmy w planach. W końcu udało nam się go zwiedzić. Gdzieś słyszałem, że do środka wpuszcza starszy pan, który sprawuję nad pałacykiem niepisaną opiekę. Nie udało nam się go namierzyć, weszliśmy pewną niekonwencjonalną metodą. Dookoła pałacu wysoka trawa, pokrzywy i sam nie wiem co jeszcze. Standardowo buty mokre, jak buty to i skarpety, a na nogawkach czarne, wielkie jak krowy kleszcze. Tak na marginesie, po skończonym zwiedzaniu stałem przed autem, ze spuszczonymi do kolan spodniami i szukałem tego cholerstwa na sobie…co skrzętnie wykorzystał Wojtek i uchwycił na telefonie. Potem mieli ubaw ze mnie… wraz z moja Żonką, która kontuzjowana siedziała w domu i wszystko oglądała na Messengerze...
Nie było innego wyjścia, jak tylko zobaczyłem pierwszego kleszcza na sobie…przez cały czas miałem wrażenie że wszędzie czuję jak chodzą po mnie…nawet na tyłku. ..musiałem zrobić szybki przegląd. Mniejsza o to. Cały pałac podzielony jest na dwie części. Pierwsza kompletnie wyczyszczona ze wszystkiego…jedynie w stajni oko ucieszyły pojazdy konne. Druga część pałacu już dużo lepsza. Stare komody, pianino, pokój z pięknym łożem. Bardzo klimatyczne miejsce. Niestety duża część pałacu znajduje się w stanie agonalnym. Strych i dach w opłakanym stanie. W dużej części pomieszczeń grzyb zjadający ściany. Dziury w suficie wyglądały dość groźnie, dlatego nie wszędzie wchodziliśmy. Czasami lepiej odpuścić sobie. Raz już poleciałem w dół z częścią podłogi, nie miałem ochoty na drugi raz. Z zewnątrz pałac wygląda niesamowicie, mimo że na sporej części brakuje tynku. Tak więc kolejny zabytek spisany na straty. Pewnie taniej by było go zburzyć i postawić w jego miejscu nowy…niestety takie są realia. Zagrzybiała piwnica, uszkodzone stropy, wyżarte od grzyba ściany. Gruba kasa na remont, do tego pewnie marudny konserwator zabytków. Wszystko to sprawia, że inwestorzy omijają pałac dużym łukiem. Szkoda…za parę lat dach się zawali, resztki mebli i drewna ze stropów pójdą na opał…zostaną tylko gołe ściany. Na koniec buldożery zrównają teren a na miejscu pałacu powstanie jakiś supermarket. Pewnie lekko poniosła mnie fantazja. Jedno jest pewne, pałac nie ma się dobrze…potrzebuje dużego remontu…bardzo dużego.  















 Zobacz mój profil na Facebooku
https://www.facebook.com/Teren-Prywatny-1778551935748201/?ref=bookmarks

Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.