Zamknięte kino...

https://terenprywatnypl.blogspot.com/2019/04/zamkniete-kino.html
Łysawy jegomość zajął jedno z górnych siedzeń. Obok niego zasiadła kobieta o długich, blond włosach. Gdzieś za nimi usadowił się barczysty facet w czarnej skórze. Czekali. Za kulisami zespół gorączkowo szykował się do występu. Nerwowa atmosfera…wokalista ledwo stał na nogach. Był to dla nich bardzo ważny dzień. Miała zapaść decyzja, bardzo ważna decyzja. Kurtyna poszła do góry. Nie było odwrotu. W głośnikach rozległ się głos. Salę zalała ich znajoma piosenka. Gość w garniturze nerwowo zaczął się zachowywać. Nie tego się spodziewał. Wielkie zamieszanie…nigdy nie zdarzyło się, by grali z playbacku. Gdzieś z boku siedziała skulona kobieta. Nerwowo zaciskała kciuki. Na scenie stał jej mąż. Sercem była razem z nim...
Gdzieś w głębi serca wierzyła że się uda. Być może jako jedyna…przynajmniej wtedy. Nagle podniósł głowę do góry. Spojrzał na nią, uśmiechnął się do niej. Zaczął śpiewać. Na początku ciężko było nazwać to śpiewaniem, było to bardziej mruczenie do mikrofonu. Chwilę potem stało się coś niesamowitego. Chłopaki ściszyli nagranie…wszyscy zamarli z wrażenia. On stał lekko zgarbiony, podtrzymując się statywu zaśpiewał…

Samotność to taka straszna trwoga,
Ogarnia mnie, przenika mnie.
Wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że
Że nie ma Boga, nie ma nie! Nie ma Boga, nie.
 
Tego dnia udało im się podpisać kontrakt muzyczny.
Wszystko działo się całkowicie gdzie indziej, całkiem na innej sali…jednak oglądając ten film jakoś skojarzyłem sobie to kino z tamtą sceną…dlaczego, nie wiem.

Jeśli ktoś nie kojarzy...wystarczy wkleić tekst piosenki w przeglądarce...




 Zobacz mój profil na Facebooku
https://www.facebook.com/Teren-Prywatny-1778551935748201/?ref=bookmarks

Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.