
Chyba nie ma co się
zbytnio rozpisywać. Wszystkie wiadomości można bez najmniejszego
problemu odszukać w internecie. Z mojej strony mogę tylko dodać, że
kościół zrobił na mnie wielkie wrażenie, jako budowla oczywiście.
Zdjęcia robiłem przy świetle dziennym oraz przy włączonych lampach.
Kościół z racji dużego znaczenia dla kultury i dziedzictwa ludzkości,
wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.
Podczas pstrykania fotek zostałem zaatakowany przez krwiożercze,
puchate stworzenie, bezwzględne, bezlitosne. Gdy nisko na kolanach
szykowałem się do zrobienia zdjęcia...nagle...coś uderzyło mnie swoim
grzbietem. Tak moi mili...to czarne stworzenie...jak gdyby nigdy
nic...zaczęło się ocierać o mnie. Na początku nie wiedziałem co się
dzieje. Gdy się odwróciłem...ujrzałem te wielkie, zielone oczy. Nasze
spojrzenia się spotkały w miejscu zwanym O KURDE. Ruszył w moją stronę.
Nie było innego wyjścia. Musiałem się bronić. Zacząłem go głaskać.
Kotełek koloru czarnego postanowił że poprzeszkadza mi w robieniu zdjęć.
Łaził między nogami, ocierał się, trącał statyw. Parę razy przeleciał
mi przez drogę...czarny kot, i to w kościele...ja niewierzący. Czy to
jakiś znak, czy zwykle zabobony. Bo przecież mówią....jeśli czarny kot
przeleciał ci przez drogę, to znaczy...że gdzieś po prostu się śpieszył.
Tak więc, nie przejmujcie się zabobonami. Jak będziecie w pobliżu,
wstąpcie...za 10 zobaczycie coś niesamowitego.


Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.