Drugie podejście, odstęp…jakiś rok. Zmiany? Spore… Zacznijmy od tego, że w pomieszczeniach biurowych ktoś urządził sobie prywatny folwark. Musiała się nieźle namęczyć, powynosić tyle przedmiotów z jednego pomieszczenia do drugiego, tylko po to, żeby pstryknąć fotkę. „Korona z głowy”. W samej sali z próbnikami niewiele się zmieniło. Raczej wszystko zostało na swoim miejscu. To pomieszczenie jak zawsze zrobiło na mnie największe wrażenie.
Od samego rana strasznie wiało i lało. W pomieszczeniach biurowych było super, ciepło, czysto…sucho. Gdy ruszyliśmy w stronę hali produkcyjnej i magazynów, zaczęło się na bogato. Mocny wiatr i zacinający deszcz. Jakoś przelecieliśmy sto metrów. Dotarliśmy do pierwszych zabudowań. Tu wcale nie było lepiej. Zimno, wilgotno. Przez dziury w dachu, do środka lała się woda. W jednym z magazynów runął strop. Mimo dziur w dachu i lejącej się czasami wody za kołnierz, resztę pomieszczeń udało nam się zwiedzić bez większych przeszkód.
Jaka jest huta szkła?