Klimat jak w zniszczonym po wojnie miasteczku. Wszędzie ruiny. Przed
nami domek w którym znajduje się laboratorium, raczej to co z niego
zostało. Udało nam się znaleźć otwarte okno...wchodzimy. W powietrzu
unosił się odurzający zapach chemikaliów oraz woń wszechobecnej pleśni.
Ampułki i szklane menzurki, kolby miarowe...potłuczone... walały się po
całym pomieszczeniu. Najlepiej niczego nie dotykać. Samo przebywanie w
tym pomieszczeniu doprowadzało drogi oddechowe do wściekłości...
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.