Gdy pierwszy raz wszedłem do tego domku, miałem w sobie
jakiś dziwny niepokój. Spokojnie, nie jest to żaden nawiedzony domek…nie
spotkałem tam żadnego ducha. Jednak często, gdy klęczałem robiąc zdjęcie,
odwracałem się za siebie. Był to wietrzny dzień, i jak to bywa w takich starych
domach…wszystko skrzypiało i wydawało podejrzane dźwięki. Nic przykrego mnie
jednak nie spotkało. Tak więc, można by powiedzieć że „oto kolejny opuszczony
wiejski domek, jakich setki…tysiące w naszym kraju”. Tak pomyślałem. Jednak gdy
wszedłem do pomieszczenia, gdzie stało łóżko a obok poukładane były lampiony…dziwnie
się poczułem. W duszy pomyślałem, że pewnie wcześniej ktoś to poustawiał żeby
stworzyć mroczny klimat, być może jakiś odwiedzający który był tutaj przede
mną...
Kilka dni potem znów tam byłem, tym razem z Wojtechem. Jakoś
raźniej we dwoje. Tym razem bardziej skupiłem się na szczegółach. Poprawiłem
kadry, które za pierwszym razem gdzieś mi poszybowały nie tak jak trzeba. Tym
razem odkryliśmy kilka nowych rzeczy…a dokładnie Wojtechu. Znalazł dokumenty, z
których dowiedzieliśmy się, że w tym domku mieszkał bohater drugiej wojny
światowej. Wielokrotnie chwalony, odznaczany za zasługi i odwagę kombatant. Dopiero
skojarzyłem zdjęcie na ścianie. Zdjąłem je by zrobić lepsze zdjęcie. Na zdjęciu
pewnie wraz ze swoją kompanią oraz przyjaciółmi z wojska. Zapomniałem dodać, że
za pierwszym razem jak wyszedłem z domku trafiłem na miejscowego gadułę, od
którego dowiedziałem się, że mieszkał tu syn ów bohatera. Potem przeniósł się
do miasta, do żony. Domek zostawił na wszelki wypadek, gdyby go żona wywaliła z
domu. Dlaczego nie zabrał ze sobą pamiątek po swoim ojcu. Podziękowania za
odwagę na polu walki, zdjęcia z wojska. Przecież takie rzeczy są bezcenne.
Chwile potem miałem okazję oglądać zdjęcia…zrobione w pokoju
obok tego, w którym znajdowały się znicze. Na środku pokoju stała otwarta
trumna, dookoła rodzina, kwiaty, w trumnie staruszka. Być może zmarła właśnie
tam, na tym łóżku, gdzie znajdował się stary telewizor…znicze. Ciarki przeszły.
Nie przepadam za takimi pamiątkami. Wolę jak rodzina robi sobie zdjęcia z
dziadkami za życia. Co to za pamiątka…
Niestety domek powoli zaczyna się sypać. W dużym pokoju pojawiła się wielka dziura w suficie. Za jakiś czas pewnie wszystko runie w dół. Schody na strych jak i sam strych w opłakanym stanie. Wszystko spróchniałe.
Niestety domek powoli zaczyna się sypać. W dużym pokoju pojawiła się wielka dziura w suficie. Za jakiś czas pewnie wszystko runie w dół. Schody na strych jak i sam strych w opłakanym stanie. Wszystko spróchniałe.
Chciałbym kiedyś pojechać tam jeszcze raz…pogadać z kimś kto
tam mieszka. Może ktoś jeszcze żyje, kto znał pana Jana, zna jego historię. Może
uda mi się kiedyś opisać jego historię. Była by to wisienka na torciku, jakim
jest fotorelacja z tego miejsca, gdzie gniją pamiątki po tak odważnym
człowieku.
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.