
Był to nasz drugi wypad w takim składzie. Pierwszy, który zapoczątkował
(mam nadzieję) przygodę ze zwiedzaniem opuszczonych miejsc młodego i
mojej Pani był opuszczony szpital w Legnicy. Tym razem postanowiliśmy
zwiedzić mały kościółek. Wioska została wyludniona, większość domów
zrównana z ziemią...pozostał tylko on. Dobra, niedaleko stoi jeszcze
jedno gospodarstwo. Pierwsze wejście wiadomo, najmłodsza część ekipy
podniecona. Pstrykała foty każdej części, każdego kamienia...wszystkiego.
Po kilku minutach jednak wnętrze przestało go już cieszyć...w środku
zostałem sam. Próbowałem się skupić, było ciężko. Co chwilę słyszałem
"tato, mama każe mi kurtkę ubrać", moja pani nie była gorsza "ty tak
zawsze tyle siedzisz w środku...boże jak wam się chcę...". Po kilku
minutach wybuchła na zewnątrz spora afera. Mimo że słonko grzało, co
chwilę zawiewał zimny wiatr. Był on powodem kłótni pomiędzy NIĄ a NIM.
Potem oberwało się i mi...rykoszetem. Tak więc spakowałem manele i
udałem się w stronę samochodu. Uwielbiam wspólne, rodzinne wycieczki. Mam nadzieję że następny nasz wypad będzie mniej
konfliktowy, a przynajmniej mniej wietrzny. Najważniejsze że młody powoli łapie klimat. Coraz częściej oglądaj filmiki na YT z opuszczonych miejsc.
Zobacz mój profil na Facebooku
Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.